Jak uważają niektórzy uczeni, człowiek posiada samoistną umiejętność wyczuwania magnetycznego pola. Umiejętność tę określono terminem magnetorecepcją.

Magnetorecepcja to fenomen znany w świecie owadów, wędrownych ptaków i poniektórych ssaków, przykładowo delfinów. Upraszcza ono trafienie osobnikom do miejsc lęgowych. Istnieje możliwość, że umożliwia ono także ludziom nieźle orientować się w terenie. Magnetorecepcja u istot ludzkich wykształciła się prawdopodobnie wspólnie z postępem ewolucji i przynależy do najbardziej prymitywnych zmysłów. Przedstawiane zjawisko nie pozostało dotychczas potwierdzone naukowo, chociaż już od dłuższego czasu znane były przesłanki, że może rzeczywiście występować u homo sapiens. Wykonano mnóstwo doświadczeń dla zatwierdzenia tej tezy, lecz jak dotąd, nie przyniosły one podstaw do zatwierdzenia zagadnienia przez oficjalną naukę. Pierwsze testy tego typu odbywały się już w latach 70. ubiegłego wieku.

Ostatnio Amerykanin Joe Kirschvink podał do publicznej wiadomości, iż są pewne dowody na istnienie magnetorecepcji u ludzi. Ogarnął on testem 24 osobową grupę i stąd wysnuł wnioski końcowe. Pomiar zrealizował z wykorzystaniem tzw. klatki Faradaya, czyli metalowego ekranu chroniącego przed promieniowaniem. Ochotnikami byli przede wszystkim reprezentanci macierzystej uczelni Kirschvinka. Sam naukowiec także uczestniczył w eksperymencie i wszedł do klatki Faradaya jako pierwszy. Pomiar dokonano na głębokości 2 pięter pod ziemią. Uczestnicy byli nadzorowani elektrodami EEG. Każdy z nich,podczas sesji trwającej 60 minut, został poddany pola magnetycznego. W czasie pomiaru zaobserwowano osobliwą aktywność mózgu, którą badacz uważa za nieuzmysłowione odbieranie pola magnetycznego. Nad zatwierdzeniem lub odrzuceniem tezy Amerykanina pracują aktualnie badacze z Nowej Zelandii i Japonii.